Przepisy

Bardzo smaczne ciastka. Swoim wyglądem przypominają jajka, dlatego świetnie wpisują się w święta Wielkanocne. Będą piękną ozdobą świątecznego stołu. W ich przygotowaniu chętnie pomagają dzieci.

Przepyszna babka czekoladowa, wilgotna, z kawałkami czekolady. Upieczona w średniej wielkości formie babkowej będzie pięknie prezentowała się na stole wielkanocnym. Na co dzień piekę ją w formie keksowej o wymiarach ok. 10 x 25 cm. Nam najbardziej smakuje polana polewą czekoladową.

Ostatnio z tego przepisu zrobiłyśmy muffinki czekoladowe. Wyrosły bardzo ładnie i były równie pyszne co ciasto. Jednak czas pieczenia nas zaskoczył, ponieważ piekły się ok. 35 minut.

Pyszne, kruche i proste do przygotowania ciastka maszynkowe, można łatwo rozpoznać po kształcie. Dla wielu z nas są wspomnieniem z dzieciństwa. Ja sama pamiętam, jak babcia cały dzień! piekła niewyobrażalne ilości tych ciastek. Jeszcze ciepłe ukradkiem podkradaliśmy z blachy. A wieczorami jedliśmy zamiast kolacji ze szklanką mleka „prosto od krowy”. Dobrze przechowywane w zamkniętym pudełku długo zachowają świeżość.

Dawniej często pieczone były przed świętami Bożego Narodzenia. Gospodynie rozpoczynały ich wypiek dużo wcześniej, aby zdążyć na czas z przygotowaniami. Trzymały w szklanym słoju lub blaszanym pudełku, szczelnie zamknięte mogły leżakować do końca karnawału.

Zaguby to danie charakterystyczne dla regionu Nadbużańskiego, zwłaszcza okolic Drohiczyna, Siemiatycz, Mielnika. Jest to rodzaj rolady z ciasta pierogowego z ziemniaczanym farszem. Nazwa „zaguby” pochodzi od dawnego „gub” czyli fałda lub „gubać się” co oznacza zwijać, stulać się (źródło: Słownik etymologiczny języka polskiego, Aleksander Bruckner, Kraków 1927 r.).

Swoje korzenie ta prosta i niedroga lecz pracochłonna potrawa ma w XIX-wiecznej kuchni biedoty. Podstawą wyżywienia uboższych warstw społecznych były bowiem produkty tanie i łatwo dostępne czyli zbożowo-mączne i ziemniaczane. Mieszkańcy nadbużańskiego Podlasia podkreślają, że duży wpływ na tutejszą kuchnię miała pobożność mieszkańców tych terenów, którzy odprawiali liczne posty. W czasie mięsnym podawali zaguby ze skwarkami, a w okresie postu omastą był olej.

Zaguby są wpisane na listę Produktów Tradycyjnych prowadzoną przez Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi.

Przepis na zaguby przekazywany był z pokolenia na pokolenie. Starsi mieszkańcy wspominają, że w domu rodzinnym jedzono je często. Wraz z upływem czasu stracił na popularności, prawdopodobnie ze względu na pracochłonność. Obecnie zaguby ponownie stają się sławne, są bardzo smaczną i rozpoznawalną wizytówką Nadbużańskiego Podlasia. Podane w wersji bez boczku są propozycją dla wegetarian.

Cebularz lubelski, czyli placek z makiem i cebulą to wizytówka Lublina. Można znaleźć go w niemal każdym lubelskim sklepie z pieczywem. Kusi i zachęca zapachem, wyglądem i smakiem.

Wpisany jest na listę tradycyjnych produktów regionalnych i posiada Chronione Oznaczenie Geograficzne CHOG.

Niewiele wiadomo o historii powstania cebularza – pierwsze konkretne przepisy i wspomnienia pochodzą z XIX wieku. Wiadomo, że wypiekały go żydowskie piekarnie na lubelskim Podzamczu. Wtedy nosił nazwę pletzel lub pletzlach. Był tani, smaczny i pożywny, dlatego szybko zyskał popularność. Sprzedawany był przez ulicznych sprzedawczyków, którzy pieczywo przechowywali w ogromnych wiklinowych koszach noszonych na plecach lub na ramieniu. Szybko rozprzestrzenił się na całą Lubelszczyznę, Zamość, Kazimierz Dolny. Po II wojnie światowej zaczął być znany pod nazwą cebularz w całej południowo-wschodniej Polsce, w tym na terenach Nadbużańskich.

 

Wcześniejsze cebularze?

Historia głosi, że Słowianie wypiekali placki z mąki, wody i soli zwane podpłomykami. Może to one były początkiem obecnych cebularzy lubelskich?

Legenda głosi, że Estera, oblubienica króla Kazimierz Wielkiego, wypiekała mu cebularze, kiedy przebywał w Kazimierzu Dolnym nad Wisłą.

Przepis na placek z cebulą znalazł się w pierwszej polskiej książce kucharskiej „Compendium Ferculorum” wydanej w 1682 r. w Krakowie. Autorem jej jest kucharz rodziny Lubomirskich, Stanisław Czerniecki i zawiera ona ponad 300 przepisów na dania kuchni staropolskiej. Niedawno została wydana ponownie w języku współczesnym, przekładu dokonali dr hab. Jarosław Dumanowski i mgr Magdalena Spychaj.

Te pierniczki robię z córką już od kilku lat. I to nie tylko w okresie bożonarodzeniowym, ale w ciągu całego roku. My robimy dwie wersje: grubsze, które są mięciutkie po wystudzeniu i cieniutkie, które są twardawe i powiedziałabym, że przypalone (takie lubi moja średnia córka i one są specjalnie dla niej:)

W czasie piernikowania w całym domu pięknie pachnie przyprawą korzenną. Po upieczeniu i wystudzeniu pierniki lukrujemy (jeśli zdążymy), ale i bez lukru smakują wspaniale. My dodajemy więcej przyprawy do piernika i imbiru niż podaje przepis, bo takie lubimy.

Robienie pierników z dziećmi trwa dłużej, ale jaką radość daje wszystkim. Jest to fajny moment do rozmów o zwyczajach świątecznych i nie tylko :)

Pyszny domowy chlebek z chrupiącą skórką. Gruba, jeszcze lekko ciepła pajda posmarowana prawdziwym masłem, miód i szklanka mleka.

Nic więcej nie trzeba do szczęścia:)

Pierwsze muffiny wypiekane były w biednych angielskich kuchniach. Znacznie różniły się od tych, które obecnie pojawiają się na naszych stołach.

Miały kształt grubego placka, a wykonane były z tzw. resztek. Muffiny w obecnym kształcie zostały wymyślone przez Amerykanów.

30 marca obchodzony jest Światowy Dzień Muffina. Smacznego!

„Europejski Fundusz Rolny na rzecz Rozwoju Obszarów Wiejskich: Europa inwestująca w obszary wiejskie”

Instytucja Zarządzająca PROW 2014-2020 – Minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi.

Materiał współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach poddziałania „Wsparcie działań informacyjnych i promocyjnych realizowanych przez grupy producentów na rynku wewnętrznym” Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2014-2020.